Mamuna z lugniańskiego lasu

Legenda o mamunie z Lugnian   - tekst Krzysztof Chaliński                                                    

W pobliżu Opola w starej, śląskiej wsi                                                           

rośnie dzika sosna, w której licho śpi

czasem w chmurne noce, kiedy się przebudzi

łeb z sosny wystawi strasząc we wsi ludzi

łeb czarny jak smoła lecz jak ognie oczy

postać niewysoka, ale oddech smoczy

więc kiedy opuści swoje legowisko

milkną w lesie ptaki, wokół milknie wszystko

ogniste dwa ślepia widać w leśnych gąszczach

zimne ale jasne nie większe od chrząszcza

Skąd się wzięło licho? Skąd je tu przyniosło?

Zdarzyło się zimą albo wczesną wiosną

że wieś, która dotąd była tak spokojna

czekać miała straszna ze Szwedami wojna

Był rok tysiąc sześćset i trzydziesty pierwszy

kiedy wojska szwedzkie wsie paliły w Rzeszy

Gustaw Adolf będąc wielkim wojownikiem

chciał jako jedyny władać nad Bałtykiem

przymierza zawierał z Rosją, z Francuzami

wojnę kończąc z Polską, zaczął z Habsburgami

podobno, by bronić protestantów w Rzeszy

z wojskiem muszkieterów na Rzeszę pospieszył

Śląsk krwią począł broczyć w walce i w chorobie

wtedy to do Lugnian przyszedł obcy człowiek

Dwóch Szwedów tułaczką wojenną zmęczonych

wlokąc się za wojskiem pogubili strony

gdzie się udać mieli, a że lasem szli

kiedy z lasu wyszli to doszli do wsi

która twarzy szwedzkich jeszcze nie widziała

lecz słyszała wiele o ich szablach, działach...

Doszli i stanęli. Wejść między zagrody?

W wiosce cisza, tylko pies ujadał młody

lecz wokoło nawet jednej żywej duszy.

Wejść, czy w drogę dalej za swoimi ruszyć?

Głodni byli, słabi, wyczerpani walką

zjeść by warto było i napić się warto

ale wroga aura ich ciała przeszyła

zlała potem twarze niewidzialna siła...

Wrogo, ale co tam, głód wygrał z rozsądkiem

trudno dalej ruszać z niepełnym żołądkiem.

Podeszli do chaty, do drzwi zastukali

nikt ich nie otwierał, więc stukali dalej.

„Jeszcze raz spróbujmy” rzekł jeden z żołnierzy

stukali na próżno „Jakby nikt tu nie żył”

rzekł jeden i w okno zdziwiony zaglądnął...

W domu jakby pusto, znów zerknął na okno

obrócił się, patrzy i oczom nie wierzy

przed nim stał z siekierą chłop i w Szweda mierzył

drugi zza obory wyszedł z długim nożem

potem trzeci z kijem, a czwarty z porożem

kolejni z widłami z chałupy wybiegli

Szwedzi ręce wznieśli, lecz... Szwedów usiekli

Nim zdążyli krzyknąć, wyjaśnić czy błagać

to już na ich głowy spadła tęga laga

Chłopy sami w strachu, więc słuchać nie chcieli

wroga lepiej zabić nim on pierwszy strzeli!

Zabili. Co dalej? Wywieźć trzeba ciała

by drobina śladu po nich nie została

aby zemsta Szwedów nie spadła na chłopa

trzeba było ciała żołnierzy zakopać.

Zakopali. Potem siedzieć chcieli cicho

nie mówiąc o zbrodni, ale... przyszło licho.

Przy sośnie pod lasem przy chłopa zagrodzie

zaczął duch się zjawiać. Straszył co noc, co dzień.

W nocy ślepia wlepiał ogniste na wioskę

kryjąc w mroku ciało, wołając o pomstę.

W dzień, gdy kto do lasu chciał wejść to ta zjawa

tak mieszała w głowie, że gdy kto przystawał

aby się rozglądnąć, nie pomylić drogi

gubił się, a czasem łamał w lesie nogi.

Nocą dwa ogniki jak nie z tego świata

patrzyły gdzie stoi krwią zbroczona chata

i szept dał się słyszeć: „Myśmy tu zbłądzili

teraz wy będziecie, boście nas zabili”

Duch był w stroju Szweda, ale broni nie miał

wznosząc swoje ręce był głosem sumienia

 „Mamuna” mówili na to w wiosce ludzie

„sama się wyniesie”. Minął styczeń, grudzień

lat już parę przeszło lecz duch nadal mamił

poszli więc mieszkańcy do Boga z prośbami

i mszę zamówili, modlili się co dzień

lecz nadal przed duchem uciekał przechodzień

„Postawmy kapliczkę z częstochowską Panią

może ta mamuna, kiedy spojrzy na Nią

spokój da nam wreszcie, pójdzie gdzie pieprz rośnie!”

W tydzień zawiesili kapliczkę na sośnie

i czekać zaczęli. Duch zjawi się znowu?

Ognie straszyć będą? Zepchną wóz do rowu?

Ustało! Więc w wiosce znów uśmiech powrócił

lecz do czasu... Licho znów straszyło ludzi

mamiąc czasem w lesie, zapalając ognie

przeszywając zimnem, zjawiając się w oknie...

I tak licho straszy od czterystu lat

z ognistym spojrzeniem rusza z Łubnian w świat

a choć nie codziennie licho spotkać można

czasem ogniem błyśnie tam, gdzie stara sosna.

Kapliczka wciąż wisi tam, gdzie licho siedzi

i wciąż przypomina: „tu zginęli Szwedzi”.

 

 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 25 odwiedzający (28 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja